sobota, 8 marca 2014

3. "Who been here? "

CZYTASZ= KOMENTUJESZ

Leżałam obolała na łóżku i przeglądałam dokumentację, którą przyniosła Libby. To wszystko nie mogło być prawdą. Dlaczego zwykły dwudziestolatek ma za sobą już taką przeszłość kryminalną? To niedorzeczne.. Rozumiem, że może i jest z lekka inny niż wszyscy, ale żeby aż tak? Skoro jest tak bardzo poszukiwaną osobą, to czemu nikt go jeszcze nie rozpoznał? Chodzę z tym człowiekiem do szkoły od jakiś dwóch lat, myśląc że wiem o nim dosyć sporo, a tu nagle bum i okazuje się, że on jest zupełnie kimś innym niż za kogo się podaje. To okropne... Ciekawe ile jeszcze tajemnic skrywa. Włożyłam kartki do teczki. Z resztą, nie mam teraz czasu przejmować się tym durnym Harry'm. Wszystko to nie jest moją sprawą i nie będę się zagłębiać w jego życie, bo mam inne sprawy na głowie. Szukanie informacji na ten temat zostawię, szalejącej na jego punkcie Libby. Przekręciłam się na bok i złapałam się za brzuch. Coraz bardziej się boję. Objawy, które przedstawił mi wujek są takie same, jak te, które odczuwam. Bóle głowy, gorączka, bóle mięśni.. to wszystko w tym momencie, akurat mi towarzyszy. Jestem prawie pewna, że to całe spotkanie z wujem nie było snem, to zdarzyło się naprawdę. Przez moje ciało przeszedł dreszcz. Nie wierzę w duchy, demony, anioły i inne jakieś fantastyczne stworzenia posiadające jakąś władzę i moc, ale jedno jest pewne, w coś się zmieniam i to wbrew własnej woli. Nie chcę tego. Czemu to ja muszę być tą "wybraną"? Czemu nie może to być ktoś inny? Zmrużyłam oczy. W pokoju panowały ciemności, a mi zdawało się, że widziałam jakiś ruch. Przetarłam szybko oczy i bardziej nakryłam się kołdrą. Musiało mi się przewidzieć. Pokręciłam głową. Chyba mam jakieś halucynacje. Wzięłam głęboki oddech. Wszystko zaczęło robić się mniejsze i zamazane. Moje powieki wolno opadały, a ja w końcu zapadłam w sen. 

*Harry 
Cholera, nie mam nawet odrobiny ochoty zająć się jakimś popieprzonym aniołkiem. Wykonywałem już pełno różnych misji, ale nigdy nie musiałem zabijać anioła. Do diabła! Przecież nikt jeszcze nie dostał takiego zadania. Nasze misje polegały tylko na rywalizowaniu z białymi, ale nie na zabijaniu ich. Jest jeszcze jeden problem. Skąd mam wiedzieć kim jest młody anioł i jak mam sprawić, żeby zniszczyć jego istnienie? To nie jest takie łatwe, na jakie wygląda. Mam mało czasu. Do wojny zostały już tylko dwa miesiące. Termin przemiany nastąpi za dwa dni, a ja jestem w czarnej dupie. Nie mam planu, ani pomysłu, niczego. To nie w porządku, że mam wypełnić tę misję sam. Potrzebuję pomocy innego demona. Chociaż.. moment, kłamstwo u nas to jedno z dobrych cech, więc mógłbym okłamać Nicole i powiedzieć, że unicestwiłem to małe gówno, a tak naprawdę tego nie zrobię. A porwanie? Nie, to kompletnie nie wchodzi w grę. Nie mam zamiaru zajmować się jednym z białych. Poza tym z tego co słyszałem blask anioła jest w stanie zabić demona, więc tym bardziej to odpada. Usiadłem na w pół zniszczonym kamieniu. Muszę dowiedzieć się, jak to wszystko działa, nie mam pojęcia jak, ale muszę to zrobić. Może, gdy zagłębię się w historię białych uda mi się wypełnić misję, a tymczasem muszę iść do tej głupiutkiej Florence. Jęknąłem cicho. Że też muszę być akurat jej demonem. Westchnąłem. Ona jest taka irytująca. Trudno jest ją skłonić do grzechu, bo niestety nie potrafię swoim głosem wejść do jej głowy i sterować jej myślami. Zupełnie jakby była odporna na to, co do niej mówię, jakby moje słowa wcale do niej nie dochodziły. Nie mam pojęcia o czym ona myśli i co czuje, bo wcale się nie otwiera. Czasami mam wrażenie, że coś blokuje jej umysł. Swoją drogą, jeszcze nie miałem okazji spotkać jej stróża. Przecież, każdy człowiek go ma, ale ona.. Wziąłem głęboki oddech i zmieniłem się z ludzkiej postaci na swoją własną. Zadziwiający jest fakt, że zwykli ludzie mnie nie widzą, więc mogę robić wszystko co chcę, łatwiej czynić zło. Bezszelestnie, wleciałem do pokoju Florence i ustałem koło drzwi. Przez chwilę czułem na sobie jej wzrok, ale jak to możliwe? Przecież jestem niewidzialny, przynajmniej ona powinna mnie nie widzieć. To głupie, na pewno mi się zdaje.  Obserwowałem jak zasypia. Kilka razy wymamrotała moje imię. Uniosłem brwi zdziwiony. Nigdy wcześniej jej się to nie zdarzało. Rzucała się niespokojnie przez sen na łóżku. Przemieściłem się szybko i kucnąłem przy niej. Chyba śnił jej się jakiś koszmar.. Przekrzywiłem lekko głowę, nadal się jej przyglądając. 
-  Harry! Nie! - Krzyknęła. Próbowałem wniknąć do jej umysłu, ale na darmo, cały czas widziałem  tylko pustkę, nic więcej. Pochyliłem się nad nią i odgarnąłem jej kilka kosmyków z twarzy. Nagle drzwi od pokoju otworzyły się z hukiem. 
- Zostaw ją! Odejdź! - Spojrzałem w stronę drzwi i syknąłem. Szybko rozpostarłem skrzydła i wyleciałem. 

*Florence 
Obudziłam się zdyszana i gwałtownie usiadłam na łóżku. W pokoju stali rodzice i wujek. Położyłam dłoń na klatce piersiowej próbując uspokoić oddech. 
- Nic ci nie jest? - Mama usiadła obok mnie na łóżku i przytuliła mnie mocno. 
- Nie mamo - Odpowiedziałam cicho. Dotknęłam policzka i poczułam dziwne, ale przyjemne mrowienie. Przymknęłam powieki. 
- Przestań! - Krzyknął wujek. Spojrzałam na niego zdziwiona. - Nie dotykaj się w ten sposób. - Powiedział groźnie.
- Dlaczego? - Oblizałam usta, patrząc na niego intensywnie.
- Bo nie możesz. Nie wolno ci. - Przełknął głośno ślinę. 
- Nie wolno mi? - Zmarszczyłam brwi i zaśmiałam się cicho. Wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę, dużymi oczami, w których migotało przerażenie.
- Dziecko, co on ci zrobił? - Zapytał, łamiącym się głosem tata.
- Kto? - Czekałam na odpowiedź, ale nikt się nie odezwał. - No kto?
- Spokojnie, to tylko objaw przemiany. - Wuj dotknął mojego czoła. - I wysokiej gorączki. - Wszyscy odetchnęli z ulgą, a ja siedziałam cicho, ze zmarszczonymi brwiami. Kto tu był?